Popłyń ze mną, dziewczę hoże,
Na falami wzdęte morze,
Przez skwary słońca, burze, zawieje:
Jedna pora drugą strąca,
Ale dusza kochająca
Jednakim ogniem wszędy goreje.
I niech na mnie los fale najgroźniejsze wzdyma,
Tam życie, gdzie ty jesteś, śmierć, kędy cię nie ma.
Więc płyń ze mną, dziewczę hoże,
Na falami wzdęte morze,
Popłyń, gdzie żaglem wicher powieje:
Jedna pora drugą strąca,
Ale dusza kochająca
Jednakim ogniem wszędy goreje.
Czyż morze nie jest uchroną
Dla wolności utworzoną,
Ziemia dla podłych kajdan jedynie;
Tuśmy niewoli poddani,
Ale na morskiej otchłani
Miłość i wolność za nami spłynie
I gdy przemoc i chytrość znikną z jady swemi,
Otoczeni od nieba, zapomnim o ziemi.
Więc płyń ze mną, dziewczę hoże,
Na falami wzdęte morze,
Przez skwary słońca, burze, zawieje:
Jedna pora drugą strąca,
Ale dusza kochająca
Jednakim ogniem wszędy goreje.
Warszawa 1830