A w tej nocnej ciszy dłubię sobie w nosie,
szumi górski potok, śpiewa nocny wiatr,
i tak jakoś dziwnie i tak robi mdło się
i tak jakoś więdnie „uczuć moich kwiat“.
Niedawno do szkółki chodził Tadzio mały,
nie znał Grydzewskiego, nie wiedział co Gide,
dziś go się trzymają żydowskie kawały,
zżydział Tadzio zżydział, sam prawie jak żyd.
Mogłeś zostać, Tadziu, uczciwym człowiekiem,
endekiem, jak wszyscy w twej rodzinie są,
a tak jakbyś prawie był bandytą z czeki,
której zresztą sprzedać chcesz ojczyznę swą.
Co też z tobą pocznie Polska Narrrodowa,
której krew serdeczną wytaczałeś z żył,
żebyś miast pisania sportem się zajmował,
Walasiewiczówną może byłbyś był.
A tak czem się czujesz? Zdrajcą i miazmatem,
wprost kosmopolitą, wstydź się, Tadziu, wstydź,
zasmucasz rodzinę, ojczyznę i tatę,
naprawdę kim innym mogłeś śmiało być.
Mogłeś więc naprzykład skończyć uniwerek
i być w Mszanie Dolnej adwokatem, lub
lub zgoła doktorem, a tak jesteś — zerem,
gubiąc się w dodatku... Gub się, Tadziu, gub...
Trzeba ci to było czytać „Wiadomości“,
cieszyć się, gdy księży postponował Boy...
— Popatrz, Boy ma nawet tej zabawy dość — i
przycichł, a ty ciągle jesteś szabesgoj.
Bo czem jesteś? — pluskwą, szczypawką, moskitem,
którego powali narrrodowy grrrom,
bo kalasz i świętość i siłę tej Rzplitej,
czerw u jej korzeni i złośliwy gnom.
Jak lawina rrrosną narrrodowe hufce,
na rrrubieżach gędzi pralechicki chram,
a ty nadobitek kochasz się w żydówce,
nie - żyd ; nie - Polak w nosie dłubiesz sam.
Mógłbyś jeszcze, mógłbyś... Zamiast dłubać w nosie...
— Tak wiatr z Tatr i z Gdyni pędzi, gędzi, dmie...
I tak jakoś dziwnie i tak robi mdło się,
tak po prapopolsku...
— że wciąż wolę nie.
Źródło: Sygnały, r. 1937, nr 33.