„D. P.”

(WIERSZYK, SKIEROWANY DO JULJANA TUWIMA,
SPOWODU JEGO ARTYKUŁÓW W „SZPILKACH"
O NIEJAKIM, WE LWOWIE WYCHODZĄCYM, „DZIEŃ»
NIKU POLSKIM")


Drogi i wielce Miły Poeto!
Nie trzeba nazbyt poważnie brać
„narodowego“ obelg prewetu...
Prewet — to tylko niewonna kadź.

A że się w kadzi lęgną robaki,
niechajże pływa każdy kto chce
w Dużym Prewecie, to znaczy takim,
który określam krótko — „D. P."

„D. P.“ uważa i oczywista
opuszcza srebrną na ziemię łzę,
źe kto nie „d. p.“ — ten — komunista,
gdyż Dzielne Pismo jest to „D. P.“

I tak tu sobie we Lwowie ze mną
mnożą się, piszą i martwią się,
i tak mam z tego Dużą Przyjemność,
czyli mam .,D. P." znowu w „d. p."

Zapalam sobie wonny kalumet,
naj oczywiściej ciesząc się, że
Stalli nie jest posłem do Polskiej Dumy,
bo wołał zostać w lwowskiej „D. P."

Cieszę się, wdzięcznie oczy przymykam
i samym nosem wyczuwam gdzie
czuć Żydów polskich ze szpalt dziennika,
bo Docent Piszczek to też „D. P.“.

I Hrabyk — umysł niepospolity —
w najbliższym czasie, każdy to wie,
wyrośnie z niego Duży Polityk,
ale — narazie — jest też „D. P."

Mógłbym te depv mnożyć bez liku,
ale czy warto? Dlatego chcę,
by Pan o „Polskim" milczał „Dzienniku“...
Nam nie wypada mówić z ,,d. p."

Czytaj dalej: Moje polesie - Tadeusz Hollender

Źródło: Sygnały, r. 1937, nr 26.