Przestroga

Kiedyś mój chłopcze, dnia któregoś
przestanie ci smakować kawa
i nagle ujrzysz dzień bez brzegu,
nudny jak przestrzeń nieciekawa.

Ojczyste meble cię przerażą,
przerazi zwykły skrzyp podłogi,
a fotografiom i obrazom
ożyje wzrok. I będzie wrogi.

I mrok oblepi cię. I będziesz
miotał się próżno w głębi grząskiej,
gdy wyjdą — z góry, z dołu, z wszędzie
słowa, zakazy, obowiązki.

I może ugniesz się. Zostaniesz.
Noc wtedy świtem się rozrzedzi.
Świat będzie zwykły, śmiech, śniadanie,
zwykłe rozmowy po obiedzie.

Noc już niestraszna, już łaskawa,
zmartwieją oczy fotografiom,
potoczy się dośmiertna sprawa,
strachy jej zmącić nie potrafią.

Chyba sam sobie na przeszkodzie
pójdziesz poszukać z twarzą bladą
ścieżek, po których nikt nie chodził,
ławek, na których nikt nie siadał.

I wtedy dojrzysz stamtąd, z góry,
gdy spalisz poza sobą mosty,
że tu są jeszcze twardsze mury,
których nie skruszysz, gdyś pozostał.

Czytaj dalej: Moje polesie - Tadeusz Hollender

Źródło: Sygnały, r. 1936, nr 22.