Ktoś pod drzwiami podsłuchiwał,
ktoś przylepił twarz do drzwi,
od drzwi uszu nie odrywał,
oddech siłą powstrzymywał,
słyszał w skroniach tętno krwi.....
— A za drzwiami zamkniętemi
ktoś kroczkami dreptał, dreptał,
szept kroczkami biegł po ziemi,
nieustannie szeptał, szeptał,
jakiś ktoś i jeszcze ktoś,
twardym krokiem słowa deptał
— tamto, owo, jeszcze coś,
szeptał, szeptał, szeptał, szeptał
jakiś ktoś i jeszcze ktoś.
— To i tamto i tak dalej....
tak się w ścianach rozszeptali
przechodziło cichcem w szept....
i gadali, i gadali...
Po dywanie, po kilimach
szeptanina trwa i trwa....
— nie wytrzymasz, nie wytrzymasz,
w skroniach huknie wściekle gniew
gdy usłyszysz pst, pssssst, — sza!
— Psia.... krew....!