Tu, gdziem przed rokiem razem z tobą był,
W pokoju tym dziś jestem sam.
Przez okna prószy słońca żółty pył
I brzmią, jak trzmiele, brzęki gam.
Zamykam szczelnie okna, marszcząc brwi:
Wszak była cisza temu rok...
Zasłaniam kirem także szklanne drzwi,
By, jak przed rokiem, był tu mrok.
Zamknięty oto na wrzeciądzów spust,
Nie pokój widząc już, lecz grób —
Całunkiem drżącym swych żałobnych ust
Popiołów szukam z twoich stóp.