Idąc na randkę

Z końską dawką zastrzyku pod zdyszaną piersią
Rwę w park. Gbur, nieuk, ignorant
Wczoraj jeszcze. I właśnie od wczoraj
Pełen śpiewnego chleba w zadymionej piersi.

Rżnę skoś grobów na randkę z moją cichą panią.
I tam, gdzie krzyż biały jaśnie-rozbrzozowił,
Sokliwy melon chwili z Tobą przepołowię.
Ach, radaż będziesz, rada naszemu spotkaniu!

Huknę do Ciebie z oddali. Więc z dali odhuknij,
Aż mi gęby wypadną i fajka, i śpiewki
Frywolne. Wyżeniem bladą kumę w czarnej-czarnej sukni,
Co na grób Twój łzy leje z dziurawej konewki.

czerwiec 1943

Czytaj dalej: *** (Niech będzie pochwalony czołg!) – Stanisław Kowalczyk