Ojczyznie naszej Polsce bądźmy wierni,
Pokąd tchu w łonie.
Stójmy wytrwali, gdy wieńce nam z cierni
Kładą na skronie.
Nieszczęścia i klęski niech miłość połamie.
Czy dźwiga nas dola, czy chytrze nam skłamie,
Ojczyznie tej życie, krew nasza i ramie,
I chwała w zgonie.
Tu nam w kolebce dał Bóg światło dzienne,
Tu żywot w znoju.
Konając, głowy tu pochylim senne
W chatach lub w boju.
Tu bracia mrą nasi od ciosów tyrana,
I świadczą, że ta nam od Boga wybrana
Ojczyzna — ta Polska codziennie kąpana
W łez i krwi zdroju.
Tu groby ojców sława opromienia,
Tu śpią ich kości.
Tu nam się dobić po dniach utrapienia
Świętej wolności.
Tu przetrwać nam klęski i szarpać kajdany —
Tu rodzą nas Sawy, Puławscy, Rejtany,
I „hetman w sukmanie“, co kochał sukmany —
Tu żyć w miłości.
O! Swięta, patrzaj: w twoją krew czerwoną
Maczamy dłonie.
Pokąd ty w grobie, potąd żadne łono
Szczęściem nie spłonie.
Niech ostrzy wróg miecze, niech w ludach duch stygnie —
Synowska dłoń ciebie z przepaści podźwignie,
I będzie Bóg poczczon, a szatan się wzdrygnie
I car w koronie.
Stójmyż gotowi jak straż czuwająca,
Bo nikt nie powie
W który dzień trąba zawezwie nas grzmiąca
Matce nieść zdrowie.
A w onczas jak piorun, co kruszy i pali,
W bój lećmy zwyciężać z nadzieją na stali,
Lub gińmy szlachetni jak ojce konali
Polski synowie.
1860.
Źródło: Poezye Mieczysława Romanowskiego, Mieczysław Romanowski, 1863.