Śmierć Zyszki

Z Czech wyruszyli bracia, panowie
Na Rakuszana w Morawę.
Na bój ich wiodą wielcy wodzowie,
Jan Zyszka dzierzy buławę.

Jan Zyszka ślepy; niemieckie strzały
Oczu wyżarły mu dwoje.
Lecz widzi duchem jakby w dzień biały
Gdy przyjdzie z Niemcem zwieść boje.

I strasznem wrogów gromi ramieniem;
Szeroko grzmi o tem sława.
Pierś mu goreje wielkim płomieniem;
Ten płomień światło mu dawa.

A tym płomieniem szlachetna, swięta
Miłość ojczyzny, cześć Boga.
Wieki hetmana Czech zapamięta,
I nie zapomni kark wroga.

Do Przybysławia przyszli wieczorem
Rozgrzani bojem i drogą;
W krąg zatoczyli wozy taborem
I warzą strawę ubogą.

I o zwycięztwach gwarzą weseli,
O klęsce Niemców i zgrozie
Jutro, gdy pierwszy promień wystrzeli
Będą w Albrechta obozie.

Lecz cyt! wieść głucha gromady mięsza.
Mięszają tłum rozhowory.
Pod namiot wodza ciśnie się rzesza:
„Nasz hetman! Zyszka Jan chory!“

Zaniemógł Zyszka po boju srodze,
Na twardem posłaniu leży.
Do koła niego strapieni wodze,
I orszak smutnej młodzieży.

Ale nie złaman hetman na duszy,
Choć wie, że przyszła godzina;
Z twardego łoża jak lew się ruszy,
I wodzów tak napomina:

„Czesi, Morawcy, Polacy mili,
Serdeczny, druży narodzie!
W ostatniej bracia, proszę was chwili,
Miłujcie wy się we zgodzie.

„Noście otwarte serca przed Bogiem,
Czyste, jak wasze powietrze.
A kto z was kiedy bratał się z wrogiem,
Niech we krwi hańbę tę zetrze.

„Nieszczędźcie trudu, rąk ni oręża!
Tchórz tylko spokój wybiera.
Kto ród giermański w boju zwycięża,
Szatanom głowę ten ściera.

„Oni tu wnieśli hańbę, niewolę,
Jak śmierć szatanie do raju.
Kłamstwami bożą zasieli rolę,
Cześć ojców wyparli z kraju —

„Toż w boju z nimi nie odetchniecie,
Nie opuścicie ramienia!
A nienawidzić ród ten będziecie
We setne aż pokolenia! —

„Gdy skonam, ciało moje ciśnijcie
Niech sępom na żer posłuży.
Skórą z mych barków bęben pokryjcie,
Niech bębniąc Niemcom zgon wróży!“

Tak rzekł i skonał, i zwiesił głowę
Na pierś ostygłą bez tchnienia.
Ale hetmana słowa gromowe
Z pokoleń grzmią w pokolenia.

I zawsze rolnik w nocy majowej
Gdy zanocuje na błoni,
Słyszy w powietrzu bęben Zyszkowy,
Bijący na gwałt: „do broni!“

 1862.

Czytaj dalej: Hymn polski - Mieczysław Romanowski

Źródło: Poezye Mieczysława Romanowskiego, Mieczysław Romanowski, 1863.