Góralu! czy nie jest ci żal
Odchodzić od stron ojczystych? —
Świerkowych lasów i hal,
I tych potoków srebrzystych
Góralu! czy nie jest ci żal? —
Góral na lasy spoziera,
I łzy rękawem obciera,
I rzekł: „ha, darmo, kiej trzeba!
Dla chleba panie, dla chleba“. —
Góralu, wróć się do hal,
W chacie zostali ojcowie,
Gdy od nich pójdziesz w dal,
Co z nimi stanie się — kto wie...?
Czyż ci tych starych nie żal? —
A góral jak dziecko w głos płacze:
„Oj może już ich nie zobaczę, —
Ha, darmo paniczu, kiej trzeba!
Dla chleba panie, dla chleba“. —
Góralu nie odchodź, oj nie —
Na wzgórku u męki boskiej
Tam płacze dziewczę twe —
Uschnie z tęsknoty i troski,
Gdy pójdziesz; — nie odchodź nie! —
On głowę zwiesił i wzdycha:
„Oj, dolaż moja“ — rzekł z cicha —
„I dziewkę porzucić trzeba
Dla chleba panie — dla chleba“.
I poszedł z grabkami i kosą,
W guńce starganej i boso
Precz poszedł w doliny — w dal,
Góralu, żal mi cię, żal!