Nad mą minioną przeszłością grób stoi —
I Anioł biały niewinności mojej
Śpi u grobowca, a dawne wspomnienia,
Jak lampy palą się wśród grobów cienia. —
I nikt, nikt z ludzi ciemnej tajemnicy
Grobu nie ujrzy — oprócz ciebie jednej,
Coś trochę szczęścia dała duszy biednej.
Podaj mi rękę — po schodach ciemnicy
Idźmy przez pleśnie i przez nić pajęczą;
A jeśli w drodze pod nogą zajęczą,
Zasyczą dawne grzechy, jako gady —
To nie odwracaj wtedy twarzy bladej;
Lecz pocieszając tul w białe ramiona,
Aż syk, twym głosem przydeptany, skona. —
A potem usiądź i słuchaj, jak w skrusze
Otworzą tobie zardzewiałą duszę,
I grzech mój każdy do nóg ci się rzuci. —
A gdy się blada twoja twarz odwróci,
I da pogardę zamiast rozgrzeszenia —
To zamknę znowu mej duszy sklepienia,
I myśl o szczęściu milcząc zamknę w sobie,
I „requiescat“ napiszę na grobie.