Za motylami biegała
Calutki dzień —
Każda różyczka ją znała,
Każda ją mile witała
Wonią swych tchnień.
***
Drzewa szumiały radośniej,
Gdy weszła w gaj —
Ptaszę nuciło żałośniej,
Echa wtórzyły mu głośniej,
Istny był raj!...
***
I wszędzie w koło dziewczyny
Tajemny gwar
Wznosiły kwiaty, krzewiny,
Jakby jej ustek maliny
Rzucały czar.
***
Aż raz zerwała malutki
Wyroczni kwiat;
— „Nie kocha!...“ rzekł liść stokrótki
I zasiał w sercu jej smutki,
Zachmurzył jej świat....
***
Odtąd po gaju już rzadko
Biegała w dzień —
Umknęło motyli stadko,
A między kwiatów gromadką
Snuł się jej cień.
***
Kiedy wśród smutnej zadumy
Schylała skroń —
Listki głuszyły swe szumy,
A kwiatów tęczowe tłumy
Wstrzymały woń.
***
I milkły ptaszęta śpiewne,
Gdy weszła w gaj,
Wciąż powtarzając to rzewne:
— „Nie kocha, och nie — zapewne...“
Rozwiał się raj!
***
A patrząc na takie skutki
Tej wróżby złej —
Powiędły wszystkie stokrótki,
Dzieląc królewny swej smutki
I troskę jej!