Dziewczyna śpiąc odrzuca ręce w górę,
w sąsiedni sen, który się o nią otarł,
a nad nią drżą ciągnące długim sznurem
zjeżone kły - jak ciche myśli kota.
Więc bierze sen i mrucząc wtula usta
w puszystą sierść, przykłada ją do piersi,
aż skośny cień wychodzi nagle z lustra
i sen jak wzrok zachodzi białą śmiercią.
Dziewczyna śniąc nazywa po imieniu
zielony liść i chmury, które płyną,
i skośny cień zamknięty we. wspomnieniu
i budzi się, i nie zna żadnych imion.
A wtedy świt zamyka pusty pokój
jak biały dzwon. Dziewczyna w odrętwieniu
widzi w swych łzach różową krew obłoków
i tropy łap - jak czarnych gwiazd na ziemi.