Ballada o rzece

Rze­ka pach­nie jak ryba.
Ryba jest li­ściem desz­czu
ode­rwa­nym od bia­łej ga­łę­zi sze­le­stu,
od zbun­to­wa­nych okrę­tów chmur -
A wy­gi­na­ne ry­bi­twy
zło­żo­ne do wiot­kiej mo­dli­twy
cią­gną nie­bem błysz­czą­cy jak brzesz­czot,
omo­tu­ją­cy cia­sno sznur.
Rze­ka się w nie­bie od­bi­ja
czy nie­bo rze­kę wy­mi­ja
to­cząc ku­li­ste chmu­ry na dru­gi brzeg?

Brzeg od­le­gły o bul­got -
- sto­isz w słoń­cu wy­ku­ta,
wi­jesz z musz­li zie­lo­nej
piosn­kę na czte­ry nuty.
Sto­isz w łu­sce i pło­niesz,
w ci­szy mar­twej jak smu­tek
tyl­ko bie­li się po niej
piosn­ka na czte­ry nuty.

Do­kąd idę? po pła­skim lu­strze
czy po nie­bie gło­wą w dół?
Roz­ci­na­ją się sny upal­ne
no­żem fali ostro na pół.
Do­kąd idę? czy brzeg się zbli­żył,
czy opa­dłem w ob­łok wy­żej,
czy w śli­ma­czy, po ustach cią­gną­cy się muł?
Sto­isz w nie­bie, na brze­gu czy w lu­strze?
Słoń­ce ze­wsząd za­pa­la się w łu­sce,
Pły­nę w le­jach - szkli­sty wod­nik.
Rze­ka pach­nie jak ryba.
W por­cie prąd się ury­wa.
Pły­nę wodą, pio­ru­nem czy bły­skiem po­chod­ni
- trup o oczach jak ob­łok za­sty­gły?

Czy­taj da­lej: Pisz do mnie listy – Krzysztof Kamil Baczyński