Przyszedł na mnie dzień klęski i Bożego gniewu: 
Zaświeciłem w twarz Panu mym słonecznym godłem 
I krwawicą mych myśli bój bezkrwawy zwiodłem... 
Tknął mnie Pan, żem zeschłemu jest podobny drzewu. 
Zgasiłem dzisiaj w tarczy mej płonące słońce 
I zemstę zaprzysiągłem na pobojowisku: 
Z ukrycia będzie godził grot mego pocisku, 
A jadem z krwi zakrzepłej strzał zatruję końce. 
W bladość twarz przyoblekę faryzeuszową 
I będę złotousty ? nakarmiony zdradą, 
A krąg sobie promienny rozświecę nad głową... 
I będę ręce kładł, jak święci ręce kładą, 
A iżby mnie do Bożych puścili ołtarzy, 
I — Judasz — brudem ust mych tknę się Bożej twarzy. 
II
 Słodycz kwiatu me słowo... Kto tknie ust mych usty, 
Wypije jad słów moich, co język oniemia; 
Dusze czyste wywiodę na wierzch góry pusty, 
Kusząc one: Królestwo wasze — wszystka Ziemia! 
Wśród nocy ku Betlehem pójdę na rozdroże 
Trwożyć onych, co będą biegli w noc gwiaździstą... 
Anioły śpiewające spłoszę, szpiegi Boże, 
Splugawię królów złoto i myrrhę przeczystą... 
Przysiągłem Bogu zemstę na pobojowisku, 
Kiedy ległem w niemocy zwalon i w zniewadze. 
Raduj się, Jeruzalem! Syna Bogu zdradzę! 
Oto przylgnę do jego bladych lic w uścisku, 
A kiedy go na piersi mych rozepnę krzyżu, 
Będzie miał Król Żydowski żółć z krwi mej w pobliżu...