W pysznej sali na krzesełku złotem 
Smutna markiza wiąże wstęg końce... 
Na podwórze z niezmiernym tupotem 
Zjechał rycerz jaśniejszy niż słońce. 
"Witaj, Pani, najcudniejsza Pani! 
Sam król tutaj mnie wyprawił w posiy, 
Prosić, byś mu kwiat posłała w dani, 
Z tych, co w twoim ogrodzie wyrosły. 
Lecz niech wprzódy twe usta dostojne 
Kwiatu dotkną dla miłości znaku, 
Król mój bowiem wyjeżdża na wojno 
I na złotym przypnie kwiat szyszaku!" 
A markiza cichutko się śmieje 
I do róży cudne usta tuli... 
Och, markizo! straszliwe to dzieje... 
Król od pierwszej w boju zginął kuli.