Ewa u jabłoni

Wąż prawi:

Oto jestem przemożny i władnący Bogu:
Ja patrzyłem w twarz bożą... Spojrzyj, oto jestem!
Wypełznąłem z pod krzewu ciernistego głogu
Między kwiecie jabłonne, które drży z szelestem.

Z rozkoszy drży, iż czuje rozkosz mego splotu.
Urodzony w tworzenia żądzy rodzicielskiej,
Jam jest żądny! Płomienny jestem i anielski,
Chociaż anielskiego przepomniałem lotu.

Myśl twoja jest anielska i śni moje sploty...
Myśl twoja pełznie śladem mym w jabłonne kwiecie...
Jam jest górny, jam widział słoneczne zawroty...

Spójrz!... na drodze mam kwiaty... pierś je moja gniecie,
Bym wpełzł na piersi twoje, piersi-gołębice...
Spójrz na mnie: Jam samemu Bogu spojrzał w lice.

II.

Jeśli spojrzysz niewiasto, ujrzysz jak się prężę
I jako tęcza wstaje w splotów moich zgięciu.
Czy nie wiesz, żem słońcu równy był w poczęciu,
I żem w pył z gwiazd złocisty ubrał ciało węże?!

Kiedym pełzał wśród kwiatów, kradłem, złodziej boży
Wszystkie ognie, którymi płoną rajskie zioła,
Z śladów bożych jasnoście zbierałem u czoła,
Bym był jasny jak ongi, gdym był na obroży.

Jam jest, którym skrzydłami gasił gwiazdy złote,
Kiedy zdały się jaśniej lśnić niż skrzydła moje.
Jam jest, którym początek widział w łun pożodze.

Jam jest, którym w piór szumie wiódł anielskie roje,
Burzyć w pysze niezmiernej bożych rąk robotę.
Jam jest, — i oto pełzać chcę przy twojej nodze.

III.

Żali nie wzniesiesz oczu?!... Ściągnij swoje dłonie...
Tknij się mnie... — jam jest rozkosz płomienna, wieczysta!
Tknij się mnie... zadrżysz jeno, lecz ostaniesz czysta,
Zbądź trwogi! jam jest rozkosz... zbliż się pod jabłonie.

O, rozkosz! pochwalona rozkosz!... Ściągnij ręce!
Dyamenty mych oczu kryją krwi szkarłaty...
Dyamenty mych oczu skradłem z bożej szaty,
Przełom boży... Pójdź ku mnie! poznasz rozkosz w męce.

Rozmiłowana w tobie stopy liżeć lwica!
Pójdź ku drzewu, niewiasto: Oto w rajskiej ziemi
Ty jesteś najpiękniejsza słońc oblubienica;

Tyś jest kość Adamowa, — on jest obraz boży...
Zechcesz, — będziesz przewodzić hufy anielskimi...
Pójdź ku drzewu i legnij na kwietnej podłoży!...

IV.

Zbliż się... nie tknę pucharu pełnego po brzegi!
Niewiasto! — przyjaźń tobie... przyjaźń tobie ze mną.
Zbliż się... ja tobie powiem wielką rzecz tajemną,
Zbliż się, iżby nas boże nie słyszały szpiegi.

U nóg bożych pełzając w czas tworzenia burzy,
Chwytałem myślą myśli bożej błyskawice.
Zbliż się... ja ci otworzę jego tajemnice,
Kwiecie kryje... nie dojrzy żaden z jego stróży.

Bóg moc swoją tajemną skrył w tworzenia ziarnie.
I w łonie twoim ukrył tworzenia rozkosze,
Na straży skarbów onych postawił męczarnie.

Żywot nosisz w swym łonie, jak ja żądzę noszę...
Rozgorzej!... będziesz Bogu równa... ściągnij ramię...
Idź... rzeknij Adamowi... Adamie!... Adamie!...

Czytaj dalej: Pokój ludziom - Kornel Makuszyński