Śmierć? Proszę bardzo.
Ale dużo dam za to,
żeby chodzić po mieście
bez kłopotów nareszcie
i nucić Walc Piętnasty Brahmsa
pod oknami, gdzie cynerarie
piosnkę skandują rzewną,
oświetlone światłem od wewnątrz,
cynerarie jak halucynacje,
którymi (halucynacjami)
wewnętrzna ciemność południa
powoli się zaludnia,
gdy się człowiek zagapi -
jakby nie można było
wreszcie bez krzywych linii
życia ułożyć milo,
po prostu, tak jak inni.
A podobno świat już zielony,
kobiety pieką ciasta;
i łamią dziobami wrony
gałązki na nowe gniazda.