STROFA I.
Młodzieńcze grecki, co silny i śmiały,
Jednegoś pragnął: nieśmiertelnej chwały;
Jedną miał dumę: piersią swą zastawić
Zagrożoną ojczyznę,
Ubogie wzgórza i pola nieżyzne
Od klęsk wybawić;
Ku twej, o mężny, sławie i pamięci,
Pieśń niech się moja dziś wzniesie i święci.
W bystre i zimne Eurotasu wody
Młodzieńców Sparty skakał zastęp młody,
Przez dzikie knieje, ostępy i haszcze,
Długokływego dzika
Ścigali; morze nawie Ateńczyka
Otwiera paszcze;
Tessalskich źrebców z wichrowemi grzywy
Dosiąść, tam żaden nie bywał leniwy.
STROFA II.
Naprzeciw Persów strasznej nawały
Lwem na bawołu, szedł hufiec mały.
Przeszli z Aresa krwawych wysieków
W podziw potomnych najdalszych wieków.
Pod Maratonem i Salaminą
Ci, co polegli w walce, nie giną,
Lecz drugiem życiem z martwych ocknięci,
Wiek na wiek walą w ludzkiej pamięci.
Trzystu Spartanów w Termopil jarze,
Bogom z czar wino wylało w darze.
Kserksesa milion gdy w nich uderzy:
Milion od trzystu pierzchnął puklerzy.
Zdradą zwalczeni, legli nareście.
Brzmiał krzyk tryumfu po całem mieście,
Bo ni jednego z nich nie ujrzano,
By krwawił raną w plecy zadaną.
STROFA III.
Delfy, gdy wrogów tłumem oblężone,
Dwóch bohaterów daje im obronę,
Jak wilków stado płoszące dwa tury;
W Sparcie piersi mieszkańców
Miast bram obronnych były i miast szańców;
W Hades ponury
Epaminondas gdy szedł: to mu starczy,
Że wróg nie uniósł z pola jego tarczy.
Pindar efebów idących w zawody
Przez wiecznotrwałe upamiętnił ody;
Jak potok deszczem spiętrzony nad brzegi,
Co z gór się stromych pieni:
On się, ogromny, stacza ku bezdeni.
Wieków szeregi
Idą — tak niegdyś czyny czczono dzielne,
Czyn wzajem pieśni budził nieśmiertelne.