*** (Jak po bezbrzeżnym, modrym oceanie...)

Jak po bezbrzeżnym, modrym oceanie
Żegluje okręt: tak ja teraz płynę
Po bezgranicznym rozkoszy przestworze.

Dmij namiętności szalony orkanie!
Z krańca do krańca, wszerz, wzdłuż niech przepłynę
To fal płomiennych niezgłębione morze...

A gdy już siły pruć fale nie stanie,
Niechaj do portu owego dopłynę,
Gdzie się na wieki żegna słońca zorzę.

Nie gorzkie będzie mi to pożegnanie:
Na słodkie wody wspomnień myślą wpłynę,
Na łonie śmierci skroń z uśmiechem złożę...

Czytaj dalej: Lubię, kiedy kobieta... - Kazimierz Przerwa-Tetmajer