Dla Marii Konopnickiej

Czego z skarbów najwięcej zazdroszczę Ci może,
to nie natchnień — (me własne skrzydła mi wystarczą),
ani kunsztu słów dźwięcznych — (jako strzały warczą
me słowa, gdy na ducha cięciwie je złożę):

lecz tej wiary, co życiu Twojemu jest tarczą,
wiary w jasne królestwo na tej ziemi boże,
w które duchy tak lecą, jako ptaki w zorzę,
niewstrzymane, choć krwawe bóle je obarczą.

Gdybym bodaj dzień jeden mógł tak święcie wierzyć,
gdybym mógł choć godzinę z taką wiarą przeżyć,
wiem, że byłaby płodna ta godzina święta

i tak szczęściem nalana, jako winem czara...
Tego-ć skarbu zazdroszczę, bo ducha mi pęta
od Twych zwątpień najgorszych gorsza, smutna wiara.

Czytaj dalej: Do świerka - Jerzy Żuławski