Naprzód! — powiedział Cyrus i Klearch powtórzył:
Naprzód! — Ruszyli. Ziemia drgnęła, szczękły zbroje —
i szli na barbarzyńskie nieprzejrzane roje
z powagą lwów. Kurzawą błękit się zachmurzył.
Szli jak bogowie wojny, straszliwi, spokojni,
dumni, — garść bohaterów sto mil od swej ziemi, —
ostre miecze rękoma ściskając silnemi,
za murem tarcz, pocisków piorunami zbrojni.
Tam przed nimi król wielki, co nad Azją włada,
wnuk najezdcy Hellady... Miecze wznoszą w górę:
»Zews zbawiciel!« — Szczęk, zamęt — jak grom wpadli w chmurę.
I szli, pędząc przed sobą barbarzyńców stada, —
a gdy miecze z posoki otarli wieczorem,
cała Azja ich stopom leżała otworem...