Gdy z ziemi cudzej wreszcie dobyty,
Popłyniesz ku nam rzecznym korytem,
Na progu staniesz, swoich przywitasz -
Na pewno wtedy będziesz się pytał
Jakżeście żyli, jakże się działo,
Gdy z każdej miedzy w oczy wam wiało,
Lęk nieustanny, niepokój miałem.
Czy w domu wszystko, czy w domu cało ^
Kiedym was odbiegł, chodziłem wokół
Po różnych krajach z płomieniem w oku,
Nie mogłem spocząć, powstrzymać kroków,
Jednego tylko tęskny widoku
Gdy ku domowi zwracałem głowę.
Widziałem nad mm chmury gradowe,
Zwały kroczące, ciemno-wiorstowe
Chciałem je moim odpędzić słowem`
Chciałem wam chociaż z daleka pomoc -
Biegłem naprzeciw gońcom hiobowym,
Z chmurą, stuwichrem przy blaskach gromu
Walczyłem w barwach naszego domu
Myślałem błędny, ze ktoś z domowych
Podsłucha moje z sobą rozmowy,
Niedomówionc słowa podpowie,
Wichry, sny czarne zdejmie mi z powiek
Cudowna wodę rod/innych dolin
Do ust przyłoży, z czarów wyzwoli
Ze wyprowadzi z zaklętych stolic
Na drogi dobrze znanych okolic
Tam mi doręczy ziele nad zioła,
Przed którym nic się oprzeć nie zdoła
Daremniem czekał... W kredowe koła
Wdarł się sen wielki, sen mnie pokonał
I śniło mi się. ze gdy grom zamilkł,
Przyszli mnie szukać, idąc śladami,
Ze wracam wreszcie godzić się z wami.
Odnaleziony między słowami
I w wieczność moją, w mój sen głęboki
Wbiegły wiślane szepty, potoki,
I sam widziałem moje obłoki
Odbite w wodzie - trudy wysokie.