Śmiertelny, bogów podzielał biesiady
I ducha kąpał w ich tajemnic zdroju,
Świadom ich ciszy i świadom ich boju,
Szczytnej mądrości i poziomej zdrady.
Lecz wnet strącony jest, gdzie Orkus blady
Zieje otchłanią wieczystego znoju,
I bez wytchnienia jęczy i spokoju,
Że ludziom rozsnuł tkankę boskiej rady.
I nas, gdy, bytu zagadką zwabieni,
Co do swej uczty boskim nęci czarem,
Wyrzekniem: Jesteś tym, czym jesteś, świecie!
I nas pochłania przepaścią swych cieni
To piekło mściwe i ducha ciężarem
Mąk Tantalowych ach! podwójnie gniecie!...