Z chałupy - XXII

XXII
Było tro­je: on, ona i cór­ka;
On był szew­cem, no­sił się z wa­spań­ska,
Lu­bił zaj­rzeć cza­sa­mi, gdzie "gdań­ska",
Lecz nie da­wał i przed "czy­stą" nur­ka.

Przy­szła bie­da... i rze­kła im gbur­ka:
"Daj­cie Fru­zię... pora świę­to­jań­ska",
Lecz szewc dum­ny, a duma sza­tań­ska -
"Nie jej miej­sce, gdzie chlew i obór­ka".

Więc do mia­sta... na pań­skie po­ko­je...
Do­brze pła­cą... tam szczę­ścia po­szu­ka...
Jak się cie­szą ci sta­rzy obo­je!

A po roku ktoś do drzwi w noc stu­ka -
"E! to Fru­zia!... Spła­ka­na?... we dwo­je?..."
Tak! przy­nio­sła im gro­sze i - wnu­ka.

Czy­taj da­lej: Przy wigilijnym stole – Jan Kasprowicz