Znużenie szatana

Na toni, gdzie wdał mglistą łódź ludzkości płynie,
Czasem opada złego rozszalała fala
I tylko z gniewnym mrukiem, jak zwierz, się przewala,
A łódź szybuje równiej przez morskie głębinie.

Wnet mniejszym żarem zieją żądz piekielnych paszcze,
I chylą węże pokus syczące swe głowy,
I rdzawe nienawiści kruszeją okowy,
I opadają pychy purpurowe płaszcze;

Przyczaja się pełznąca zbrodni karawana,
Bledną łuny pożarów, zarzewia pożogi,
Na żer lecących kruków cichnie wrzask złowrogi:
To przerwa w wiecznej walce — znużenie Szatana!

Przymknąwszy czarnych skrzydeł olbrzymie powieki,
Oto w mrokach chaosu siadł na skały zrębie
I ukrył harde czoło w szpony rąk jastrzębie
I zamarł. Któż odgadnie: na mig, czy na wieki?

Kto zgadnie? Milczy chaos i mrok i otchłanie...
A już kędyś wysoko rozpierzchły się chmury,
Błysnęło szczęścia słońce; radosnemi chóry
Kędyś Dobra i Prawdy wieszczą już nastanie...

Nagle szyderczym śmiechem wzdrygnęły się skały,
Jęknął chaos pod stopą, co znów go przygniata,
Błyskawica przeczenia mignęła wśród świata
1 grom runął!... To Demon porwał się zuchwały.

A na ziemi łzy krwawe znowu się polały,
A na ziemi za gardło znów brat chwycił brata.

(1901.)

Czytaj dalej: Z rad dla moich synów - Ignacy Baliński