Iam pauca aratro iugera.
Szczupłe już tylko pod pług idą łany,
Tak gmachy rosną; staw każdy z Lukrynem
Równa się niemal; a nagie platany
Wiąz wypychają ożeniony z winem.
Gdzie wprzód gospodarz z sadów zbierał tyle
Przednich oliwek i owoców kosze,
Teraz fiołki, mirty i badyle
Wonne mu tylko przynoszą rozkosze.
Laur gęsto sadzony nie przepuszcza za to
W upał promieni słonecznych przez szpary —
Lecz tak nie myślał brodaty nasz Kato
Ani Romulus, ni obyczaj stary.
Każdy miał mało, lecz ojczyzna dużo;
I nikt nie stawiał dla miękkiej wygody
Długich portyków, co jedynie służą
By w skwar wracały ułowione chłody.
Pogardzać z darni ukleconą chatką
Nie dozwalano; — za to świątyń mury
I grodów, kosztem publicznym nierzadko
Przyozdabiały ciosane marmury.