Napęczniały kamieniami godzin
dźwigam d z i e ń — zgrzebny worek na grzbiecie.
Trwa mozolna wędrówka... Aż mi n o c wychodzi
naprzeciw.
Ma wilgotne, wątłe ramiona,
jak objęcia chorego kochanka...
Ale zasnę w nich słodko — zmęczona —
niepomna r a n k a...
Źródło: Imiona świata, Henryka Wanda Łazowertówna, 1934.