Neurastenik

Codziennie rano zażywał arszenik
A przed snem wieczór jeden bromu proszek.
Nie wyszedł w słotę bez ciepłych pończoszek,
Znany był wszędzie jako neurastenik.

Toteż zawrzało aż w rodzinnem kółku
Kuzynek, ciotek i wszelakich babin,
Gdy wieść gruchnęła, że ubrał karabin,
Jako ochotnik wstąpiwszy do pułku.

Nikt nie chciał wierzyć, że mógł żyć bez brzytwy
I bez monokla z jedwabną tasiemką.
Z popołudniową co się stanie drzemką
Gdy w rowie leżeć przyjdzie pośród bitwy?

Wuj orzekł — damy pragnąc rozweselać
Kosztem drugiego, co jest brzydkim rysem:
— »On z rowów kartkę wystawi z napisem:
W godzinach drzemki prosi się nie strzelać!« —

A znowu jedna z najzłośliwszych ciotek,
Znana z brodawek, podobnych do fasol,
Rozpowiadała pośród innych plotek,
Że wziął kalosze w pole i parasol.

Przyjęto zatem, że wszystko to pozór,
Gest, w którym męztwa szczerego ni znaku.
Rok minął — strawy nie miał ludzki ozór,
Więc zapomniano całkiem o dziwaku.

Na tem się kończy historyi tej prolog,
Ale pointa teraz się zaczyna.
Nagle okazał się w pismach nekrolog
Z wieścią o śmierci dziwaka — kuzyna.

I te szczegóły: w walkę szedł jak w taniec,
Żołnierz był z niego najlepszy, najszczerszy,
Nieprzyjacielski zdobywając szaniec
Z piersią przeszytą kulami, padł pierwszy.

A wuj dowcipniś z najzłośliwszą ciotką,
Grając wieczorem jak zwykle w maryasza,
Rzekł do swej żony z miną kwaśno-słodką:
— »Co? nie mówiłem, że w chłopcu krew nasza?!« —

Czytaj dalej: Chciałbym mieć mały sklepik z zabawkami - Henryk Zbierzchowski

Źródło: Płomienie, Henryk Zbierzchowski, 1916.