Stacyjka mała, uboga
W wieńcu lasów i wzgórz.
Długo na pociąg się czeka,
Tak długo już...
Czemu do szczęścia droga
Jest tak daleka
Ach tak daleka?
Wieczór... słońce gasnące
Obłoków złoci krawędzie,
Prześwietla je wzdłuż i wszerz,
Że niby złote łabędzie
Płyną po niebios łące.
Może w tej samej chwili,
Nim dzień się z nocą przesili,
Ty patrzysz na mnie też
I dusze nasze tęskniące,
Jakby na znak zaklęcia,
Na ich złocistym szlaku
Padają sobie w objęcia?
Może w tej samej chwili,
Wpatrzona w blask ich złoty
Ty czekasz także znaku
Mojej żrącej tęsknoty,
Ty czekasz także dzieweczko
Echa mych marzeń i snów?
Dobywam z serca słóweczko
Małe i krótkie tak,
Lecz najpiękniejsze ze słów,
Jakie są w ludzkiej mowie.
Słowo to jasne i czyste
Przystrajam w piórka srebrzyste,
Jakie mają ptaszkowie
I niech ten serca posłaniec
Leci przez modry szlak
Hen aż za gór tych kraniec
I niechaj ci wszystko powie
O mej tęsknocie i męce,
A ty swe usta dziewczęce
Przytul do jego piór,
Bo ta ptaszyna uboga
Z serca powstała człowieka...
Czemu do szczęścia droga
Jest tak daleka
Ach tak daleka?
Źródło: Erotyki, Henryk Zbierzchowski, 1923.