Jesień już mamy panowie —
Bujnego lata to zdrada,
Że w wichrze ledwie sierpniowym
Najlepszy owoc nam spada.
Na darmo stawialim straże,
Czuwali wiernie i szczerze.
Śmierć przyszła — wielka złodziejka,
A któż się przed nią ustrzeże?
Śmierć przyszła — wielka złodziejka,
Pisaliśmy o niej tyle.
Kostucho! tego jednego
Ostaw nam jeszcze na chwilę!
I przyszli dobrzy grajkowie,
Zagrali skocznie, od ucha —
Śmierci oszukać się nie da,
Serdecznych pieśni nie słucha:
Przestańcie! wiem ja co robię.
Nie darmo przybyłam w gości.
Kto zawsze słuchał wieczności,
Ten musi spocząć w wieczności.
Więc się nie martwcie panowie,
Druhowie i przyjaciele.
Na mlecznej drodze Jankowi
Cudowne łoże uścielę.
Ażeby w gwiazdy patrzyli
Za duchem Jego ludziska,
Ażeby z Gazdą Wieczystym
Nareszcie pomówił z bliska.
Ażeby w nockę sierpniową
Po wieczne słuchał tam czasy,
Jak biją mu polskie serca,
Jak szumią mu polskie lasy.
Źródło: Ogród Życia, Henryk Zbierzchowski, 1935.