Łowca jestem przedziwny,
Pleć się niteczko pleć!
Z misternych węzłów splataj
Do łowów zdatną sieć.
Na świecie cudów tyle,
Tylko czuwaj i patrz,
I każdy łów szczęśliwy
Na karcie życia znacz.
Cudna jest siatka moja
Dzieło troskliwych rąk.
Nicie snute ze serca
Wśród łez i krwawych mąk.
Włożyłem w dzieło moje
Najwyższy ducha trud.
Zdradzę ci tajemnicę,
Lecz musisz umrzeć wprzód.
Przelałem w dzieło moje
Cały za szczęściem głód
Zdradzę ci tajemnicę,
Lecz musisz umrzeć wprzód.
Stałem długo na czatach
Gdzie mlecznej drogi szlak.
Czekając czy nadleci
Marzony rajski ptak.
Gdym w przestrzeń sieć zarzucał
Serce me wstrząsnął dreszcz:
Przez oczka mojej sieci
Sypał się gwiezdny deszcz.
Przez oczka mojej sieci
W nocnej godzinie czat,
Prószył wonną ulewą,
Biały czeremchy kwiat.
Wszystko, co nieuchwytne,
Jak duszy ludzkiej toń,
Cała poezji bajka,
Melodia światło i woń.
Aż wreszcie w sidła zdradne,
W których gwiazdy się lśnią,
Wpadło własne me serce
Biedne, zbroczone krwią.
Widzę, jak się trzepoce,
Jak miota się bez tchu,
Ręce łamię bezsilny
Nie mogąc pomóc mu.
Łowca jestem przedziwny
Pleć się niteczko, pleć!
Łowię siebie samego,
W snutą ze serca sieć.
Źródło: Erotyki, Henryk Zbierzchowski, 1923.