We wsi Chałupy, idąc ścieżką wąską
Między łanami szumiącego zboża,
Nagle ujrzałem cię o polska gąsko,
Na modrej łące tuż nad brzegiem morza.
Było południe — nad Pucką zatoką
I ponad Gdynią, widniejącą w dali,
Wisiało słońca rozognione oko,
Iskrząc się złotem na uśpionej fali.
Skubałaś krótką chwilę trawki młode,
Zgrabnie swą długą wyginając szyję,
A potem prosto z łąki zeszłaś w wodę,
Która o brzegi senną falą bije.
I na granicy cudnej Helskiej ziemi
I morza w słońca skąpanego złocie
Zastygłaś cała liniami białemi,
W dal zapatrzona w bezmiernej tęsknocie.
Gąsko! ty więcej dałaś duszy w darze
Od twoich ludzkich koleżanek wielu,
Które swym krzykiem napełniają plaże,
Nie widząc morza piękności ni Helu!
Źródło: Ogród Życia, Henryk Zbierzchowski, 1935.