Jest taki piękny — nazywa się Prince,
Jest taki głupi, jak zazwyczaj chart.
Jest tak łakomy, że za mięsa kęs
Pójdzie za każdym, choćby to był czart.
Gdy jem, na stole kładzie długi łeb,
Śledząc łakomie każdy ruch mych ust,
A gdy mu rzucę na odczepne chleb,
Nawet go nie tknie, bo ma lepszy gust.
Lecz kilo masła umie połknąć tak
Że na talerzu nie zostanie ślad.
A gdy mu za to dam powąchać bat,
Z głupia frant patrzy, jakby z nieba spadł.
Po batach tuli się do moich nóg
Ze skargą w oczach wilgotnych od łez,
Bo wie, że serca wypełniając dług,
Znów go pogłaskam, mówiąc: głupi pies!
Wita mię skokiem na pierś przednich łap
I polizaniem mokrem w nosa front,
Więc choć jest głupi i nicpoń i drab,
Ma w moim sercu własny ciepły kąt.
Źródło: Ogród Życia, Henryk Zbierzchowski, 1935.