Z czego żyję?

Szu­ka na próż­no źró­dła mych do­cho­dów
Ten, kto na ży­cie moje z boku pa­trzy,
A nie wie o tym, że je­stem bo­gat­szy,
Niż ma­ha­ra­dża in­dyj­skich na­ro­dów.

Bo gdy ogar­nę wszech­świat swą tę­sk­no­tą,
Gdy my­śli po­mkną, jak ja­skół­ki chy­że,
Wszyst­ko, do cze­go tyl­ko się przy­bli­żę,
W ty­glu mej du­szy prze­ta­pia się w zło­to.

A wte­dy z du­szy peł­ną gar­ścią czer­pię
I żyję z uczuć, za­chwy­tów i wra­żeń,
Z łez wy­pła­ka­nych, z nie­speł­nio­nych ma­rzeń,
Z tego, co ko­cham i z tego co cier­pię.

Z wie­czor­nych go­dzin ci­chej mi­lan­cho­lii,
Z ba­jek o szczę­ściu sta­rych, si­wych gaz­dów,
Z cu­dow­nych spo­tkań, z bo­le­snych od­jaz­dów,
Z tego co cie­szy i z tego co boli.

Więc choć w sza­leń­stwie skar­by wszyst­kie stra­cę,
Ni­g­dy nie uj­rzysz smut­ku na mem licu —
Mam jesz­cze srebr­ne do­bra na księ­ży­cu,
Od któ­rych żad­nych po­dat­ków nie pła­cę.

A gdy­bym na­wet zo­stał cał­kiem czy­sty,
Jesz­cze nie pod­dam ser­ca swe­go tro­sce —
U przy­ja­cie­la, gdzieś w za­pa­dłej wio­sce
Za­wsze po­sa­dę znaj­dę or­ga­ni­sty.

Czy­taj da­lej: Chciałbym mieć mały sklepik z zabawkami – Henryk Zbierzchowski

Źró­dło: Ogród Życia, Hen­ryk Zbierz­chow­ski, 1935.