Jesień

Patrzę, jak liście pierwszy mróz rumieni
I toń błękitu jak chusta pobladła.
Jesień jest we mnie i jam jest w jesieni,
Bo przenikamy się jak dwa zwierciadła.

I w duszy mojej jest to samo złoto
Pól, całowanych promieniami słońca
I ta tęsknota wieczna za tęsknotą,
Która się włóczy po dalach bez końca.

I w sercu mojem jest zaduma ciszy,
Która dobywa każdy szmer z ukrycia,
Każdego listka opadanie słyszy
Na niegdyś bujnym drzewie mego życia.

I chociaż stroję się w złota przepychy,
Choć tonę w słońca ostatniej powodzi,
Jest w moich oczach jakiś smutek cichy,
Który się żegna z wszystkim, co odchodzi.

Patrzę na życie swe po tamtej stronie,
Z każdą minioną rozmawiam godziną
I po mej duszy bladym nieboskłonie
Obłoki wspomnień płyną, płyną, płyną...

Czytaj dalej: Jesienią - Maria Konopnicka

Źródło: Ogród Życia, Henryk Zbierzchowski, 1935.