Jak pracowity kowal w swojej kuźni,
Wśród grania miechów, w złotych iskier chrzęście,
Mocneym ramieniem, które nie opóźni
Rytmu uderzeń — kułem swoje szczęście.
A choć mi nieraz omdlewało ramię,
Syciła mego trudu nieodzowność
Ta myśl, że szczęścia mego nic nie złamie,
Jeżeli będzie mieć stali hartowność.
Dziś odpoczywam już po wielkim trudzie.
Skończone dzieło mojego żywota.
Zagasły piece w mej kowalskiej budzie
I zatrzaśnięte kuźni mojej wrota.
A jednak ciągle jeszcze tęsknię do tych
Chwil, na wysiłku rozdzwonionych nutę,
Gdym stał jak kowal w snopie iskier złotych,
Kując swe szczęście nigdy niedokute.
Źródło: Ogród Życia, Henryk Zbierzchowski, 1935.