Choć bez nazwiska i choć bez adresu
Wiem, że dopadnie cię ta serca karta,
Gdy od Krupówek uciekniesz na nartach
W tatrzańskie góry białe i bez kresu.
Bo gdy na wierchach, pod błękitu rzeką
Świat ci się w srebrnych śniegach wyogromni,
Coś me istnienie duszy twej przypomni,
Chociaż jesteśmy od siebie daleko.
Może ta cisza, co szczyty zalega,
Aby nie płoszyć cudnej bajki zimy,
Może te białe i najczystsze rymy,
Pisane twemi nartami na śniegach.
Może tęsknota ta niewytęskniona,
Twojej i mojej duszy siostra blada,
Może ta okiść śnieżna, co z drzew spada,
Jakgdyby moją myślą potrącona.
I wiem, że po tem wspólnoty odkryciu,
Której już żadne dymy nie zaprószą,
Tak się staniemy bliscy sobie duszą,
Jak nigdy dotąd nie byliśmy w życiu.
* Od edytora: Adresatem utworu jest Kornel Makuszyński
Źródło: Ogród Życia, Henryk Zbierzchowski, 1935.