Rozbiegły się moje rymy
Jak pustych dzieci gromada,
Po łące wrzosem pachnącej,
Po lesie, gdzie liść opada.
Napróżno je nawołuję,
Jak dobra, troskliwa niania —
Zajęte cudną zabawą
Nie słyszą mego wołania.
Więc czuję, że nic nie wskóram
I że się trudzę daremnie.
Jesień ze swemi czarami
Jest dziś silniejsza odemnie.
Jedne się chylą nad wrzosem,
Gdzie pszczół rozdzwania kantata,
Drugie chwytają w powietrzu
Niteczki babiego lata.
A inne z główką zadartą
Oczyma toną w przestrzeni,
Gdzie krążą ważki błękitne,
Cudni lotnicy jesieni.
Rozbiegły się moje rymy —
Niechaj wybawią się jeszcze,
Nim zgaśnie to słońce złote,
Nim spadną jesienne deszcze.
Źródło: Ogród Życia, Henryk Zbierzchowski, 1935.