Burza do tańca przygrywa,
I mrowiem ciało przenika,
Hop! hop! Jak skacze czółenko,
Noc jest wesoła i dzika...
Żyjąca góra falista,
Miota otchłanią gniewliwą,
Tu — przepaść czarną otwiera,
Tam — białą potrząsa grzywą...
Z kajut: przekleństwa, modlitwy,
Wtórują odgłosom gromu,
Trzymam się masztu oburącz,
Szepcząc: „Oj gdybym był w domu!“