Halina Poświatowska (1935-1967) była poetką i pisarką, jedną z ważnych postaci polskiej poezji drugiej połowy XX wieku. Przyszła na świat w Częstochowie, przez całe niemalże życie zmagała się z poważną wadą serca (wada zastawki dwudzielnej), która stała się przyczyną jej śmierci, rzutując na życie osobiste, związki i lirykę.
Jej mąż, malarz, fotograf i filmowiec Adolf Ryszard Poświatowski (1930-1956) również był poważnie chory na serce. Małżeństwo trwało zaledwie dwa lata – w wieku 21 lat Poetka owdowiała. W roku 1958 przy pomocy m.in. prof. Jerzego Aleksandrowicza i Polaków w USA wyjechała na operację kardiologiczną przeprowadzoną w Filadelfii. Następnie uzyskała stypendium w elitarnym Smith College, gdzie ukończyła studia ze stopniem bachelor of arts. Mimo propozycji doktoratu w Stanford, wróciła do kraju, decydując się na studia filozoficzne i pracę naukową na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Debiutowała w roku 1956 na łamach „Gazety Częstochowskiej”. Za jej odkrywcę uchodzi krytyk i poeta Tadeusz Gierymski. Pierwszy zbiór poezji zatytułowany Hymn bałwochwalczy (1958) został dobrze przyjęty przez krytyków. Liryka Haliny Poświatowskiej obracała się wokół tematyki miłości i śmierci splecionych ze sobą w tajemnicy ludzkiego istnienia. Poetka stale próbowała żyć na przekór chorobie, dążąc do maksymalnego wykorzystania każdego momentu swego kruchego i przemijającego życia. Chętnie zagłębiała się w swą kobiecość z jej pragnieniem miłości i bliskości, a przy tym stałą świadomością rozpadu i umierania. U kresu życia Poświatowskiej ukazał się utwór o charakterze autobiografii Opowieść dla przyjaciela.
Po śmierci Pisarki odnaleziono wiele niepublikowanych poezji, bajkę dla dzieci, dramaty, listy i opowiadanie. Ukazał się one w Dziełach w roku 1997.
Halina Poświatowska: Gdy życie odchodzi ode mnie przywieram do niego
U podnóża Jasnej Góry
Halina Poświatowska urodziła się w roku 1935. Według dokumentów stanu cywilnego (aktu urodzenia) miało to miejsce 9 VII, matka podawała jednak 9 V. Przyszła na świat w Częstochowie jako córka rzemieślnika i ekspedienta Feliksa Mygi i Stanisławy z Ziębów. Jej imieniem chrzcielnym było imię Helena (od świętej cesarzowej, matki Konstantyna Wielkiego). Ksiądz nie zgodził się na nadanie imienia Halina, gdyż nie było go w spisie świętych. Poświatowska zmieniła imię na Halina w roku 1961, w ten sposób podpisywała również wszystkie ogłaszane drukiem wiersze i inne publikacje. Mogło to mieć związek z porzuceniem wiary jeszcze w wieku nastoletnim.
Gdy wybuchła wojna Helena – Halina miała cztery lata. Ojciec zostaje zmobilizowany, wyrusza bronić Warszawy. Rodzina ucieka przed Blitzkriegiem na drabiniastym wozie zaprzężonym w krowę i marnego konia. W drodze ostrzeliwuje ich Luftwaffe. Wobec rozerwania frontu i postępów armii niemieckiej okazuje się, że nie ma już dokąd się schronić, zatem wracają z matką do okupowanej Częstochowy. Powraca też załamany, smutny ojciec, na szczęście nie trafia do stalagu. W roku 1942 Mygowie przenoszą się na aleję Najświętszej Maryi Panny nr 4. Otwierają tam sklep z galanterią skórzaną, po pracy szyją rękawice dla robotników pracujących dla Rzeszy (Częstochowa była jednym z najważniejszych ośrodków przemysłowych Generalnego Gubernatorstwa). Robią to tak, by pruły się jak najszybciej. W październiku 1944 roku w domu Mygów pojawia się młoda kuzynka, Teresa Bigosińska. Szuka schronienia po kapitulacji Warszawy, opowiada chętnie o kanałach i ruinach, chwali się przy tym żołnierską służbą. Dziewięcioletnia Halina uważnie słucha i chłonie każde słowo.
Endiocarditis i początek dorosłego życia
W roku 1945 podczas walk Armii Radzieckiej z Wehrmachtem w Częstochowie rodzina ukrywała się w zatłoczonej, zimnej i wilgotnej piwnicy. Halina spała wtedy, jak podaje Kalina Błażejowska, na ramionach matki. W tym czasie po raz pierwszy poważnie zachorowała na anginę, potem zapalenie stawów i wsierdzia. Nawracające schorzenia wywołały nieuleczalną wadę serca - niedomykalność zastawki dwudzielnej połączoną ze stenozą mitralną czyli zwężeniem zastawki mitralnej. Ostateczną diagnozę postawił, gdy przyszła poetka była już u progu dorosłości, Julian Aleksandrowicz, zwany Doktorem Twardym. W czasie okupacji był on dyrektorem szpitala w getcie krakowskim, z którego wydostał się kanałami, a uniknąwszy śmierci z rąk SS, został dowódcą plutonu partyzanckiego. Przepisał Halinie innowacyjną kurację penicyliną i streptomycyną. W roku 1945 zmarła również kilkuletnia młodsza siostra - Elżbieta (Elżunia, pod takim zdrobniałym imieniem dziecko spoczywa w rodzinnym grobowcu).
W latach 1948-1951 Halina uczęszczała z przerwami do Gimnazjum i Liceum im. Juliusza Słowackiego w Częstochowie. Pochłaniała książki, zwłaszcza Mickiewicza i Słowackiego, całuje kartki, uczy się całych stron na pamięć, próbuje sama odtwarzać wzory (Kalina Błażejowska pod r. 1948). Od roku 1956 do 1958 wiele razy leczyła się w III Klinice Chorób Wewnętrznych Akademii Medycznej w Krakowie (dziś Collegium Medicum UJ). Przebywała również w szpitalach poznańskich i stołecznych. W roku 1949 ojciec, prowadzący sklep, został obciążony domiarem podatkowym, następnie aresztowany i umieszczony w obozie pracy przymusowej w Mielęcinie pod Włocławkiem. Miał tam pracować jako traktorzysta. Jak pisze Ludwik Szuba, od roku 1946 w Mielęcinie osadzano głównie skazanych przez Komisję Specjalną do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym. Trafiali tam „kułacy”, szabrownicy, spekulanci, „bumelanci” i podobne kategorie przeciwników demokracji ludowej, zwalczanych przez Hilarego Minca w „bitwie o handel”. Po roku 1949, w ramach nasilającej się „walki klasowej” (tj. stalinizacji) kierowano do obozów, takich jak Mielęcin, skazanych za sprawy polityczne, rozumiane bardzo szeroko. Wcześniej więziono ich w celach UB lub oddawano NKWD.
Mimo trudności zdrowotnych i rodzinnych, Halina zdała maturę w Liceum Korespondencyjnym znajdującym się w jej rodzinnym mieście w roku 1955, zatem w wieku 20 lat. Wcześniej, bo 30 IV 1954, wyszła za mąż za Adolfa Poświatowskiego, również poważnie chorego na serce studenta Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi. W podróż poślubną wyruszyli do Kazimierza nad Wisłą – tam mogli być wreszcie choć na chwilę turystami, a nie pacjentami jadącymi „do wód”. Adolf, który częściej używał imienia Ryszard, urodził się w Koninie, dorastał w Warszawie. W roku 1943 Niemcy zatrzymali jego matkę za rozprowadzanie ulotek, zapewne trafiła do obozu koncentracyjnego. Ojciec znalazł się w armii Władysława Andersa. Adolfa i siostrę wychowali krewni. Wspólnym życiem mogli Poświatowscy cieszyli się tylko niespełna dwa lata - Adolf zmarł nagle 22 III 1956 w Krakowie. Załamaną wdowę do pisania zachęcał prof. Jerzy Aleksandrowicz przy pomocy m.in. Wisławy Szymborskiej.
Intelektualne przygody i wyprawa po zdrowie
Jej debiutem poetyckim był druk wierszy w Gazecie Częstochowskiej w numerach od 27 XII 1956 do 3 I 1957. Pierwsza publikacja w prasie krajowej ukazała się w roku 1957, w czwartym numerze czasopisma Kierunki. Pierwszy zbiór poezji Haliny Poświatowskiej, zatytułowany Hymn bałwochwalczy (Kraków 1958), Ogólnopolski Festiwal Młodej Poezji z roku 1959 uznał za najbardziej interesujący debiut książkowy.
W tym czasie młoda Pisarka zostaje członkiem grupy literackiej "Muszyna". Coraz gorsza i prowadząca do inwalidztwa kondycja serca sprawia, że za sprawą starań leczącego ją prof. Aleksandrowicza, Jana Kurczaba, Zofii Starowieyskiej-Morstinowej oraz Józefa Wittina udaje się wysłać Halinę na kurację w położonym w New Jersey sanatorium "Deborah". Środki zebrane wśród Polonii amerykańskiej pozwoliły na przeprowadzenie operacji kardiologicznej w Hahnemann Hospital w Filadelfii (11 XI 1958). Poświatowska spotkała tam m.in. lekarza pochodzenia białoruskiego, który rozmawiał z nią po polsku. Było to tym bardziej cenne, że Poetka nie władała jeszcze zbyt dobrze językiem angielskim. Co za ulga mieć go na przeciw siebie i mówić, nareszcie mówić. Opowiadam mu o moim lęku ... o tych wszystkich, którzy zniknęli za drzwiami pokoju operacyjnego by już ... nie powrócić.
Gdy skończył się okres zdrowienia i rekonwalescencji w sanatorium "Deborah", Halina Poświatowska uzyskała dwuletnie stypendium w przeznaczonym dla dziewcząt z „dobrych domów” (czyli amerykańskiej wyższej klasy średniej i milionerów) Smith College znajdującym się w Northampton (stan Massachusetts). Studiowała tu bardzo intensywnie, nie bacząc zbytnio na swe zdrowie, Szekspira, filozofię (m.in. czytała Państwo Platona) i sztukę. W Nowym Jorku poznała np. Jerzego Kosińskiego, wtedy doktoranta socjologii na Columbia University, stypendystę Fundacji Forda. W roku 1960 wzięła również udział w letnich wykładach z filozofii prowadzonych na Columbia University w Nowym Jorku. 11 czerwca 1961 otrzymała stopień Bachelor Of Arts, tym samym kończąc Smith College. Chociaż Halina Poświatowska otrzymała propozycję dalszych studiów w USA, w tym na uniwersytetach z Ivy League, podjęła decyzję o powrocie do Polski. W roku 1961 zdała egzamin wstępny i została przyjęta na IV rok filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Studiując w Krakowie musiała stawiać się na przesłuchania związane z jej kontaktami z Amerykanami. W czasie pobytu w USA również dom jej rodziców był przeszukiwany, a listy poddawane cenzurze (przychodziły w rozerwanych kopertach, zatem nie było to tajemnicą).
W Krakowie Poetka uczęszczała na wykłady m.in. przedstawicielki lwowsko-warszawskiej szkoły filozoficznej Izydory Dąmbskiej i słynnego fenomenologa, ucznia Husserla i przyjaciela Witkacego, Romana Ingardena. Uczestniczyła również w prowadzonych przez nich seminariach. Od 5 I 1962 mieszkała w Domu Literatów w kamienicy przy Krupniczej 22. Mieszkanie było wysokie, ciemne, zimne, ogrzewane węglem, bez kuchni, w łazience stała mała gazowa kuchenka (Kalina Błażejowska pod r. 1962). Kubki i talerze przywozi mama, ona też kupuje stół i krzesła. 28 VI 1963 roku Halina zdaje egzamin magisterski, otrzymując tym samym stopień magistra filozofii w oparciu o pracę Przyczynowość w systemie logiki Johna Stewarta Milla. Jeszcze na studiach, bo 25 VI 1962, przyjęto ją do Związku Literatów Polskich.
Wraz z rozpoczęciem roku akademickiego 1 X 1964 Poetka z pomocą Romana Ingardena rozpoczęła pracę na stanowisku asystenta w Katedrze Filozofii Przyrody swej alma mater. Pod opieką i kierunkiem Marii Ossowskiej prowadziła pracę nad rozprawą doktorską dotyczącą problematyki nonwiolencji i etyki Martina Luthera Kinga. Jesienią roku 1966 wyjechała po wielu staraniach i trudach na krótkoterminowe, dwumiesięczne stypendium rządu francuskiego do Paryża, którym była zafascynowana. Korespondencja z bliskimi pokazuje, jak wielkim utrudnieniem stała się odnowiona choroba – do rangi przeszkody nie do pokonania urastało np. wejście na czwarte piętro.
Równolegle do postępów na polu akademickim ukazują się zbiory poezji: Dzień dzisiejszy (Kraków 1963), Oda do rąk (Warszawa 1966) oraz utwór prozatorski Opowieść dla przyjaciela (Kraków 1967). Liryki Haliny Poświatowskiej nadawano również w Polskim Radiu i Telewizji, przełożono je oprócz tego na kilka języków. Wiemy, że na krótko przed śmiercią Poświatowskiej SB podjęła pracę nad pozyskaniem jej na tajnego współpracownika, licząc na werbunek dzięki gwarancjom zagranicznych wyjazdów badawczych i wynagrodzenia. Najprawdopodobniej funkcjonariusze nie zdawali sobie sprawy z jej stanu zdrowia.
Kres drogi
Czerwiec 1967 roku przyniósł bardzo znaczne pogorszenie stanu zdrowia, które pociągnęło za sobą pobyt w klinice w Krakowie, a we wrześniu w stołecznym szpitalu. Halina Poświatowska zmarła 11 X 1967 r. w Warszawie, przeżywszy osiem dni po drugiej operacji kardiologicznej. Pochowano ją na cmentarzu św. Rocha w Częstochowie. Niebawem dorobek literacki Poetki nagrodzono pośmiertnie "Pierścieniem" przyznanym podczas Gdańskich Spotkań Jesiennych (1967). Wkrótce opublikowano tom ineditów opracowanych przez Jana Zycha (Jeszcze jedno wspomnienie, Kraków 1968). Kolejne lata przyniosły też kilka wyborów liryki oraz przekład na język czeski (Blansko 1974). W roku 1980 ogłoszono konkurs poetycki imienia Haliny Poświatowskiej. Tadeusz Baird napisał muzykę do jej wierszy (Pięć pieśni 1969).
Aleksandra Bliźniuk pisze, że Pięć pieśni Tadeusza Bairda jest na tle twórczości wokalno-instrumentalnej tego kompozytora utworem szczególnym, gdyż zawiera w sobie rozmaitość cech stylistycznych pochodzących z każdego istotnego nurtu i każdej techniki obecnej w dorobku Bairda.
Pięć pieśni jest wyjątkiem również pod względem nastrojowym. Jest to jedyny tak delikatny i subtelny utwór Tadeusza Bairda, wyróżniający się przy tym szczególną dbałością o instrumentację wraz z licznymi, precyzyjnymi wskazówkami wykonawczymi i interpretacyjnymi. Szczególna w Pięciu pieśniach jest ponadto relacja słowa i muzyki, które są integralną całością (A. Bliźniuk, s. 255).
Jak pisał Kompozytor, utwór był mu bliski ... ze względów pozamuzycznych, wiązał się z historią jego stosunku do wybitnej, młodo zmarłej poetki i kobiety. Przyznawał, że chociaż śmierć udaremniła spotkanie twarzą w twarz, to jednak w jakimś okresie swego życia poczuł się - poprzez kontakt listowny ... poezję, poprzez to, czego się o jej człowieczym losie dowiedziałem, bliżej związany, niż z wieloma ludźmi, których znał ze swego życia (T. Baird, I. Grzenkowicz, Rozmowy, szkice, refleksje, Kraków 1983, s. 52 za: A. Bliźniuk, s. 256).
Muzyk, sam przeżywający w roku 1967 trudności i problemy osobiste, spotkał się z poezją Haliny Poświatowskiej najpewniej w miesięczniku "Kultura". I ona i Baird mieli podobną wrażliwość artystyczną, umysłowość i wyobraźnię twórczą, co zaowocowało wymianą listów. Pisarka zgodziła się na umuzycznienie jej liryków, zaś Twórca zapowiedział, że gdy przyjedzie z Kanady odwiedzi Poświatowską osobiście. Niestety, po powrocie do Polski, Baird dowiedział się o śmierci swej korespondencyjnej znajomej. Pod wpływem tego zdarzenia w ciągu kilkunastu dni stworzył poetycki cykl pieśni oparty na pięciu refleksyjnych, oddynamizowanych lirykach: Rozstanie jest ptakiem, modlitewne Podziel się ze mną i Boże mój, zmiłuj się nade mną; Rozcinam pomarańczę bólu, Zawsze kiedy chcę żyć, krzyczę. Wszystkie pochodziły z tomu Oda do rąk. Utwór powstał od razu w ostatecznej wersji, bo było ewenementem w pracy twórczej Tadeusza Bairda (I. Grzenkowicz, op. cit. s. 93, za A. Bliźniuk, s. 257).
Wokół twórczości Haliny Poświatowskiej
Poezji autorki Ody do rąk badacze zwykle nie wiążą bezpośrednio z destalinizacją i przełomem październikowym, nie klasyfikują jej tym samym za pomocą przyporządkowania do określonej formacji artystycznej. Można powiedzieć, że Poświatowska nie jest reprezentantką szkoły czy nurtu, lecz pisarką samodzielną, korzystającą z różnych źródeł inspiracji.
Jej liryka nie zajmuje się tematami osnutymi wokół rozliczenia się ze stalinizmem (sama nie była nigdy zaangażowana w apoteozę PZPR, pochwały "nowej Polski" tak jak "pryszczaci" czy tym bardziej np. Julian Tuwim i Adam Ważyk). Poetka skupia się na trwaniu, zwielokrotnieniu odczuwania samej siebie i tego, co jest inne. Dużą rolę odgrywa również przyglądanie się swej wewnętrznej energii. Energia ta pozwala na poznawanie samej siebie, swej duszy i serca nie tylko w tęsknocie, w chwilach zwątpienia, lecz również gdy liryczne "ja" skłania się ku namiętności i uleganiu pokusie zapomnienia (B. Morzyńska, s. 108).
Halina Poświatowska kładła duży nacisk na zmysłowość, chętnie kreśląc obrazy ciała kobiecego, zarówno jego ograniczeń jak i jego możliwości. Często pojawia się w jej liryce celebracja urody, dyscyplinowanie samej siebie przez przypominanie sobie spojrzenia męskich oczu. Poświatowska pokazuje ponadto dynamikę stosunku do samej siebie, pragnienie miłości wyjaśniając pogarszaniem się zdrowia. (B. Morzyńska, s. 108). Mamy tu do czynienia z przymusowym funkcjonowaniem, również jako pisarka, w sytuacji choroby, zatem sytuacji naruszenia normalnego porządku rozwoju człowieka, przekreślenia typowej linii życiowej (wdowieństwo początkiem młodości). Nieustanne, w pełni realne zagrożenie wywołuje potrzebę samookreślania się, której charakterystyczną cechą jest walka o zachowanie równowagi między świadomością nieuchronnego kresu życia, a dążeniem do jak najintensywniejszego odkrywania obecności indywidualnej, samoistnego „ja” (Morzyńska, s. 108-109).
Dlatego też utwory Haliny Poświatowskiej można określić jako przykład liryki konfrontacji z tym co nieuchronne, oczekiwania na wypełnienie się przeznaczenia – diagnozy (swoisty fatalizm oparty na wiedzy medycznej). Metodą kompensacji i zachowania integralności ego jest przede wszystkim skupienie się na tym co naoczne, dotykalne i materialne, tym co również jest skazane na przemijanie, rozpad i entropię. O swoistości twórczości Poetki decydują przede wszystkim obecne równocześnie miłość i śmierć (m.in. ukochanego, małej siostry itd., stykanie się z umierającymi w klinikach). Obok nich mamy również tęsknotę i niepokój budzony nierozpoznanymi miejscami i upływem czasu. Jak zauważa B. Morzyńska (s. 109), silnie doświadczana i przeżywana bliskość i tęsknota za namiętnością oraz spełnieniem towarzyszą nasilającemu się uczuciu zamknięcia, wyłączenia a wraz z nimi coraz mocniej rysującemu się przeświadczenia o obojętności świata (aspekt dystymiczny?).
Kwiaty, pszczoły i źdźbła traw
Agnieszka Pantuchowicz zauważa, że jedną z głównych figur obrazowania poetyckiego w liryce Haliny Poświatowskiej jest dziewanna. Jest ona również punktem, w którym przecinają się i koncentrują poszczególne linie, składające się na mapę wyobraźni. W kulturze ludowej dziewanna jest utożsamiana z młodą kobietą (dziewicą, dziewką, panną), stanowi alter ego Marzanny. W mitologii słowiańskiej mogła stanowić w dużym przybliżeniu odpowiednik Diany-Artemidy (Pantuchowicz, s. 57). Ta okazała, lubiąca promienie słońca roślina zadomowiła się świetnie w wyobraźni polskich poetek np. liryce Młodej Polski. U Poświatowskiej dziewanna jest przedstawiona w południe, gdy słońce jest najwyżej na nieboskłonie. "Rozgrzana" dziewanna jest obrazem kobiety aktywnej, podnieconej, a przy tym zalotnej i uwodzicielskiej (motyw włosów i szyi). Dziewanna nie zna wstydu, pręży piersi, gnie ciało (por. fotografie Poetki). Roślina staje wyśpiewuje pochwałę młodości, miłości i płodności (smagłe ciało, żyzna, złota nagość, złote włosy - złoto podobnie jak w mitologii greckiej jest oznaką boskości i nieśmiertelności). Dziewanna jest żółta i rozbestwiona, do jej kwiatów lubią zlatywać się pszczoły (zob. Pantuchowicz, s. 56-57). Być może jakąś rolę odegrał też fakt, że kwiaty służą rozmnażaniu roślin, zaś genitalia kobiety są niekiedy eufemistycznie określane nazwami kwiatów lub owoców, również przez młode kobiety i dziewczęta (por. np. wiersze jestem dla ciebie czuła; Wygrzewam się w słońcu twoich rąk; stance dla Małgosi; W zmrużeniu powiek).
W liryce Poświatowskiej z obrazem erotycznej kobiecości - dziewanny łączy się motyw traw, łączony chętnie z pejzażem solarnym. Jak pisze A. Pantuchowicz, trawa metaforyzuje delikatny, pieszczący dotyk, będąc jednocześnie figurą trwałego, zdecydowanego wzrostu (uczucia, miłości, może i spokojnej, relaksującej przyjemności). Trawa fascynuje również, co ważne w kontekście utrudniającej wędrówki i wyjazdy choroby Autorki, smukłością, sprężystością, zapachem łąki (por. wiejskie impresje Józefa Czechowicza). Łąka rozbudza zmysły, jest zielonym afrodyzjakiem – posłaniem kochanków: a w lato/ w szalonym maju/ położę się na trawie/ na ciepłej/ i rękoma dotknę twoich włosów/ i ustami dotknę futra pszczoły (wiersz Przypominam); w niezdarnych skrzydłach pszczoły/ miłość mieszka (wiersz w jadowitym brzęku). Metafora pszczoły obejmuje grę miłosną jako taką: od uśmiechu aż po namiętne pocałunki, mądrość pszczoły wyraża się w samym swym bytowaniu, życiu bez rozmyślania o jego kresie i przemijaniu: miód - to jest życie, moje spiżarnie są pełne ... tam lęgną się nowe i nowe pszczoły. Mało trafne wydaje się szukanie tu epikureizmu lub stoicyzmu, lepiej wskazać na Nietzschego i inspiracje witalizmem, może hinduizmem (por. A. Pantuchowicz, s. 60-61). Sam plaster miodu - z komórkami dla czerwi, czyli "pszczelich dzieci" to miejsce zadomowienia, realizacji miłości, wymarzony dom. Poczucie ciepła i obszar tego co swoje i przytulne wyznacza przyroda: otwarty uśmiech słonecznika, ciche skrzydło wrony, gałęzie prostego drzewa.
Odyseja niezaspokojenia i strachu
Elegia autobiograficzna Opowieść dla przyjaciela stanowi hybrydę gatunkową. Wprowadza czytelnika w intymność Pisarki, z mocną potrzebą twórczą oraz poszukiwaniem formy poetyckiej umożliwiającej odzwierciedlenie złożonych aspektów konstruowanej podmiotowości. Poświatowska wspomina dzieciństwo i młodość, stale ograniczone chorobą, wyjazd do USA, operację kardiologiczną w filadelfijskim Hahnemann Hospital, która przedłużyła i poprawiła komfort jej życia. Elegia pokazuje również zasadę kodowania swej tożsamości w naznaczonym tęsknotą wspomnieniu, w rezygnacji i poczuciu nieprzystosowania. Ciężarem jest również stałe, nieuchronne ograniczenie możliwości podejmowania decyzji - swoiste umniejszenie podmiotowości i autonomii osoby ("uprzedmiotowienie" chorobowe). Wszystko to składa się na podstawę dynamiki relacji z samą sobą, ze swym ciałem i emocjami oraz stosunku do inności, do Innego.
W ramach narracji maladycznej mamy też aspekt lęku przed zmianą wywołaną poprawą stanu zdrowia, pojawieniem się nowego horyzontu, nowych potrzeb, otwarcia się dróg realizacji i dawniejszych i nowych, nieznanych pragnień (B. Morzyńska, s. 110). Z poprawą zdrowia po operacji wiąże się decyzja o studiach w Ameryce, zatem znacznej intensyfikacji aktywności twórczej, rozwojowej, nie nakierowanej na ratowanie życia i adaptację do stanu inwalidztwa. Pojawiają się sprawy codziennego dnia studenta - migranta, obserwacja obcej cywilizacji (por. gawędziarskie ujęcie Melchiora Wańkowicza w Atlantyk-Pacyfik). Studia w Smith College pokazują duże możliwości intelektualne i adaptacyjne Poświatowskiej, zwłaszcza wobec oddalenia perspektywy zapaści zdrowotnej i śmierci (obcy język, doświadczenie środowiska całkowicie nieznanego w kraju np. wielkiej metropolii, prowincji amerykańskiej, różniącej się od Polski wyznaniowo, kulturowo i obyczajowo, również zetknięcie się z rozmaitymi osobowościami i pokoleniami Polonii).
Poważna choroba i ból skutkują transgresją: wyjściem poza "normalną egzystencję" czy "życie studenckie" w takiej czy innej formie. Spowalniają i intensyfikują rytm życia, prowadząc do koncentracji na sprawach bezcennych i kruchych, zatem w opozycji i do "małej stabilizacji" w ojczyźnie i do "American Dream" pędzącego Cadillakiem do domu na przedmieściu by zajadać mrożony obiad przed telewizorem.
Opowieść dla przyjaciela rejestruje doświadczenia samej siebie w ciężkiej, wiążącej się z mocno ograniczającym, stałym uczuciem zmęczenia (zatem i niemocy, braku sprawczości) chorobie jak również entuzjastycznym, pełnym optymizmu poczuciu "odżycia" tuż po operacji (swoiste uzdrowienie, nasuwające na myśl ewangelicznego Łazarza wychodzącego z grobu). Mamy tu dynamiczne przejście od strachu i lęku, słabości fizycznej, niedołężnienia do ratunku, pomocy innych, powrotu do zdrowia. Zdrowie przynosi ze sobą odkrycie nowych sfer aktywności, ze znacznie szerszymi granicami determinowanymi siłami fizycznymi. Swoistą metamorfozę od niedyspozycji do dyspozycyjności w stosunku do samej siebie, mogącej żyć w sposób pełniejszy, co przejawia się zwłaszcza w pośpiesznym gromadzeniu wiedzy i postępach naukowych już w Polsce. Trzeba będzie się uczyć tego zdrowia - przyzwyczajać ... a ja mam tyle energii - że starczyłoby na dwóch albo trzech zupełnie zdrowych ludzi. Okazuje się że nauka i adaptacja poszła łatwo i z doskonałymi rezultatami, przynajmniej w bliskiej perspektywie: Nie masz pojęcia, jak szybko można przyzwyczaić się do zdrowia. Wstajesz rano - pracujesz po prostu, na myśl ci nie przyjdzie, że mogłoby być inaczej. Wiele tu entuzjazmu, lecz może i wiele zaklinania rzeczywistości, bowiem poprawa zdrowia nie oznaczała usunięcia źródeł problemu. Było to leczenie bardziej objawowe, nie przyczynowe, owocujące przy tym nowym doświadczeniem - obiektywnych ograniczeń medycyny, nie tylko w Polsce, lecz w najbardziej rozwiniętym kraju świata. Śmierć i płonne nadzieje były stałymi gośćmi klinik kardiologicznych. 3 XII 1965 Christiaan Neethling Barnard przeprowadził pierwszą na świecie udaną operację transplantacji serca. Pacjent - Louis Washkansky - co prawda odzyskał przytomność, z łatwością rozmawiał z żoną, jednakże 18 dni po operacji zmarł na zapalenie płuc, które rozwinęło się ze względu na leki immunosupresyjne chroniące przed odrzuceniem przeszczepu. Niespełna dwa lata po odejściu Poświatowskiej, 4 I 1969 r. w Łodzi nieudaną próbę transplantacji podejmują Jam Moll, Antoni Dziatkowiak i Kazimierz Rybiński. Na pierwszy zakończony powodzeniem przeszczep serca w Polsce przyjdzie czekać do 5 XI 1985. Dokona go w Zabrzu Zbigniew Religa.
Rafał Marek
Literatura:
Aleksandra Bliźniuk, Pięć pieśni do słów Haliny Poświatowskiej w kontekście nurtów stylistycznych w twórczości Tadeusza Bairda, Res Facta Nova 15 (24); http://www.resfactanova.pl/pliki/archiwum/numer_24/RFN15%20Aleksandra%20Blizniuk.pdf
Kalina Błażejowska, Uparte serce. Biografia Poświatowskiej, Znak, Kraków 2014; (wersja epub, brak paginacji, tekst podzielony na części i rozdziały znaczone datami rocznymi)
Bogusław Dopart, s.v. Halina Poświatowska, Polski Słownik Biograficzny, t. 27 (1983), s. 709-710;
Beata Morzyńska-Wrzosek, „Nieprzystosowana jestem…”. Narracja maladyczna w Opowieści dla przyjaciela Haliny Poświatowskiej, Slavica Tergestina 19 (2017/II) https://www.openstarts.units.it/bitstream/10077/20379/1/SlavicaTer_19_2017_2_MorzynskaWrzosek.pdf
Agnieszka Pantuchowicz, Klucz do domu liryki Haliny Poświatowskiej, Język Artystyczny 9 (1995), s. 56-80, www.bazhum.muzhp.pl
Ludwik Szuba, Obóz pracy przymusowej w Milęcinie (Mielęcinie), Czasy Nowożytne 20 (2007), s. 137-164; www.bazhum.muzhp.pl