O mój Adamie! głucho na tym świecie,
A jam ku niemu wyciągał ramiona;
Jam nań poglądał, jak matka na dziecię,
Gdy je śród pieszczot przyciska do łona.
Gdy myśl młodzieńcza skrzydła swe rozwinie,
Gdy ptaszek gniazdko rodzinne porzuci,
Ledwie odetchną w lotnej swej dziedzinie,
Już myśl i ptaszek do gniazdka nie wróci.
Bo myśl gdy śmiało leci w złudzeń szlaki,
A ptaszek zwiedza wonne ziemi kwiatki,
Niewiedzą o tem, że ich los jednaki:
Że myśl i ptaszek wpadną w łowców siatki.
Płocho rzuciłem zakres mój rodzinny;
Ludzie daleko, a Pan Bóg wysoko.
O mój Adamie! dziś dla mnie świat inny,
I z innem czuciem pogląda me oko.
Wznoszę się wyżej myślami mojemi,
Nic mnie nie smuci, nic nie uwesela,
To tylko jeszcze wiąże mnie do ziemi,
Że mogę ścisnąć dłonie przyjaciela.