Panicz.
„Rzuć tę ustroń niewesołą,
Cóż w niej widzisz? — chatkę biedną;
Ciemne lasy na około,
Trwożyć muszą samę jedną?
Cóż cię wiąże do tej chatki?
Czy pamiątki młodszych lat?...
Czy wspomnienia, ojca, matki?..
Czy rozkwitły z wiosną kwiat?...
Patrz ten zdroik na dolinie,
Co się wydarł z ziemi łona,
Ujrzał światło i tam płynie
Gdzie go milsza wabi strona;
Gdzie i wietrzyk lżej powiewa,
Gdzie weselej szumi gaj,
Gdzie rozkoszniej słowik śpiewa,
Gdzie piękniejszy ziemi kraj.
Ty! o piękna! śród ukrycia,
Maszże więdnąć jak kwiat z wiosną,
I najmilszą porę życia,
Tak młodzieńczą, tak miłosną,
Chceszże okryć tłem cierpienia?
Zniszczyć urok lubych tchnień?
I bez wspomnień, bez westchnienia,
W noc zamienić życia dzień?
Porzuć chatkę, porzuć kwiaty,
A jak w raju albo niebie,
Pyszny zamek, strojne szaty,
Miłość, szczęście czeka ciebie.
Rozkosz wabi w swą zaciszę,
Gdzie cię sen, jak anioł stróż,
Śród balsamów ukołysze
Na wezgłowiu wonnych róż.
Płaczesz? — łzy ja umiem cenić,
Łezka, szczęścia nierozpłoszy,
Lecz mi pozwól, pozwól zmienić,
Łzy boleści, w łzę rozkoszy.
Jak dwie lutnie gdy zabrzmieją
Strojnym dźwiękiem, zgodnych stron;
Dusze nasze tak się zleją
W jeden wzniosły boski ton.“
***
Dziewczę milczy — więc przystaje. —
Czy co rzekła? — próżno śledzić;
Niewiem — ale mnie się zdaje
Że nie miała co powiedzieć.