bogowie,
nigdy, wierzajcie,
nie idą sami;
ledwie się Bachus jawi ochoczy,
wraz i śmiejący Amor poskoczy,
i Feb pysznemi sunie krokami.
Idą, stanęli
wszyscy niebianie,
pełne już bogów
ziemskie mieszkanie.
Mówcie, syn ziemi,
jakże mam przyjąć niebieskie grono?
Wprzód wasze wieczne dajcie mi życie!
co podam? ludzkie; a tem wzgardzicie; —
weźcie na Olymp, na wasze łono!
Tylko z Jowiszem
przesiada radość;
dajcie nektaru,
dajcie go zadość!
Dajcie mu zadość!
Hebe! niech napój
wieszczowi szumi!
Rosą niebieską zakrop mu oczy,
niech Styx obmierzły ślepo przekroczy,
niechaj nam rówien być się rozumi!
Oto zdrój niebios
perli się, pryska,
pierś się ucisza,
oko zabłyska.