Igrajcie dziatki szczęśliwe
Wzruszając ojca łzy tkliwe,
Pod okiem czułej i roztropnej matki
Igrajcie dziatki!
Nowego świata nadzieje,
On przez was nam zielenieje,
On wam podaje w każdym oka rzucie
Świeże uczucie.
Bez troskliwej na dal chęci
I próżnej na tył pamięci,
Chwila wam każda wybiega posłużyć,
A wy jej użyć.
Ust wam nie tuli uwaga,
Wyziera okiem myśl naga.
A serce chwyta, co z łatwą rozkoszą
Ręce unoszą.
Kryje przed wami zielona
Niewiadomości zasłona,
Tę przyszłych ofiar, tę cierpień robotę:
Rozum i cnotę.
Władza najwyższej istności,
Z cudów swej wielkiej piękności,
Pierwszym udziałem przenika wam świeże
Zmysłów lubieże.
Miałem ten życia poranek
I ja, mej matki kochanek,
Na samą pamięć i obraz jej tkliwy
Jeszczem szczęśliwy!
Raz mię trzymając na ręku
Ukazała w słodkim wdzięku
Słońce, gdy między szkarłatnymi chmury
Padało w góry.
Tu barwista w moje oczy
Jasny łuk tęcza zatoczy,
Tu razem słowik na bliskiej jabłoni
W ucho zadzwoni.
Nie znałem, co mię przenika,
Co piękność, co głos słowika,
Alem czuł żywo, alem się rozrywał,
Alem używał!
Równego zmysłom uroku
W całym życia mego toku
Nie dały nawet wśród ponęt i sławy
Piękne Puławy.