Jakbądź mi Lauro z twojej woli wzięto
Oblicze twe ukochane —
To niemniej zawsze twoim ja zostanę.
W splotów mię bowiem twych słoneczne pęto
Amora wplątała zdrada,
A w oczy srogość dano ci zawziętą,
Co mi wskroś serce przejada,
I blask przy którym jasność dnia jest blada —
Tak, że o twojej postaci
Myśląc, samego siebie człowiek traci.
Teraz, gdy z własnej, srogiej twej podniety,
Rozbrat z widokiem twym biorę,
I z braku światła oczu twych — niestety!
Serce mi staje się chore —
Jakbądź to nie źle bywa umrzeć w porę,
Powiedz — wszak jeszcze zbyt rano.
By mię z męczarni życia wywikłano? —
tłum. Felicjan Faleński