Miłości Bożku! toż ta co mną gardzi,
Widzę i ciebie w poniewierce chowa,
Wśród nas dwóch wrogów, chodząc sobie zdrowa
Jakby nic nigdy — owszem, coraz hardziej
Wdzięcznemi stopy brodząc w wonne kwiecie,
Gdyż wynioślejszej nad nią nie znajdziecie!
Jam widzisz więzień — lecz tyś wolny przecię —
I masz łuk, strzały — otóż w tej potrzebie
Czemubyś nie miał pomścić mnie i siebie? —