Zsunięte z palców pierścienie,
Owal mglistego zwierciadła,
Świec trzepoczące płomienie,
Długie rozchwiane cienie,
Głąb nieodgadła.
Z szuflad zwisają kaskady
Wstąg martwych i zwiędłych piór.
W mgle tiulów wije się blady
Spłakanych pereł sznur.
Tęcze się łamią w flakonach,
W pierścieniach czają się skry.
Połysk na nagich ramionach
Jak pocałunek drży.
Żar włosów głowę przegina,
Tęsknią ramiona i wargi...
Obietnic niemych godzina
W drgającą głąb zaklina
Płomienne skargi.
W świec serca nagie złote
Oślepła uderza ćma.
Lustro odbija tęsknotę
Jak spływająca łza.
Wilgotna woń rezedy
Daleko gdzieś na dnie...
O kiedy?... Kiedy?... Kiedy?...
Gdzie?...