Młoda mniszka w klasztornym rozkwieconym sadzie
Pod ciepłą falę słońca odsłoniła głowę,
I rozkwitłych powoi pęki purpurowe
Niby kielichy ognia w krucze włosy kładzie.
Pręży młode ramiona w słonecznej spiekocie,
Odrzucając szerokie rękawy habitu,
I stoi pod gorącą kopułą błękitu,
Jak dziwny ptak, na słońcu skamieniały w locie.
Przez uchylone szyby gotyckich witraży
Spływają z głębi chóru głosy sióstr pokorne
Zmieszane z wonią kwiatów co schną u ołtarzy...
A w sadzie w bujnym gąszczu splątanych powoi,
Zwieszających kielichy za mury klasztorne,
Pod spiekotą słoneczną młoda mniszka stoi.