Dzień mi dzisiejszy stał się jak widziadło,
W którego istność duch mój już nie wierzy;
Omijam skały, którymi się jeży
Zewnętrznej rzeki nieczyste zwierciadło;
A choć mię dręczy swą barwą pobladłą,
Wybiegam poza kres jego rubieży —
W dalekie jutro... Tutaj, dzika wrzawa
Głos boży, z niebios idący, zagłusza...
Tu w mroku chaos jakiś się porusza,
Tu mi się kłamstwem cały byt wydawa,
Czymś, czego niema... Więc tam, gdzie się stawa
Z tego nicestwa — Coś, płynie ma dusza.
Pod tym zewnętrznym życia fal potokiem
Dostrzegam głębsze, niewidzialne fale:
Tam prawda w czystym jawi się krysztale,
Tam rzeczywistość ujrzysz jasnem okiem,
A dzień dzisiejszy w tem morzu głębokiem —
Jako widziadło rozwiewa się w dale!